Rozkręcenie własnego biznesu to nie lada wyzwanie. Udało Ci się? Szacun, naprawdę. Jest jednak coś, o czym wielu przedsiębiorców wolałoby zapomnieć, choć na chwilę. Nie, nie chodzi o skarbówkę. Mówimy o marketingu i zarządzaniu najważniejszym kapitałem – czasem.
Na jakim jesteś poziomie?
Najważniejsza lekcja, którą każdy przedsiębiorca zaliczy prędzej czy później – nie musisz być alfą i omegą. To, że prowadzisz firmę, nie oznacza, że masz zajmować się w niej wszystkim. Klienci nie oczekują, że CEO złoży produkt, spakuje go, wsiądzie do pociągu i dostarczy im go do drzwi, a potem ucieknie w stronę zachodzącego słońca. I Ty też musisz wyrzucić taki schemat z głowy.
Przede wszystkim – jest niezdrowy. Każdy z nas ma do dyspozycji tylko 24 godziny na dobę, a prowadząc własny biznes, musisz dwa razy zastanowić się, na co przeznaczyć każdą z nich. Gdzieś tam wcisnąć trzeba to, co dla zdrowia niezbędne.
Podobnie jest z marketingiem. Wraz z rozwojem biznesu, rosną też jego potrzeby. Szybki kurs SEO za kilka złotych nie załatwi Ci pozycji lidera na rynku, ale pomoże zrozumieć, jak działa optymalizacja treści. Dwie godziny teorii nie zrobią z Ciebie specjalisty, ale łatwiej będzie Ci wybrać kogoś, kto zrobi dobrze Twojej firmie. Na tym zaoszczędzisz do kilkunastu godzin, biorąc pod uwagę koszt ponownej rekrutacji lub researchu (w przypadku outsourcingu).
Zastanów się, czego potrzebujesz na etapie, na którym jesteś. Nowa strona? Blog? Reklamy w mediach społecznościowych? Czy znasz już swojego docelowego odbiorcę, a może chcesz go znaleźć, bo strategia „jesteśmy dla wszystkich” nie przyniosła spodziewanej sprzedaży czy MRR-ów (miesięczny powtarzalny przychód (z ang. Monthly Recurring Revenue)?
Mistrz mistrzowi nierówny
To prowadzi nas do kolejnego punktu – chcąc nauczyć się czegoś nowego lub oddać Twoje dziecko (biznes) jakiemuś specjaliście od marketingu, warto najpierw sprawdzić, ile ich wiedza jest warta.
Jak to zrobić? Przede wszystkim zajrzyj w portfolio. Teoria nie na wiele się zda, jeśli nie została przetestowana w praktyce. Szukaj dużych graczy, nazwisk, których kroki na rynku odbijają się echem. Na kursie u seowca cioci Wiesi ze spożywczaka o tym samym imieniu niewiele się dowiesz. Jego „najnowsze” trendy mogą być równolatkami cioci, a wiedza pochodzić z podobnych kursów. W takim miejscu nabawić się możesz tylko chorobliwej potrzeby zapisywania słów kluczowych w mianowniku, unikając przy tym dzielenia ich znakami interpunkcyjnymi. Niektórzy do dziś się z tego nie wyleczyli.
Myślisz, że odsiałeś już fiverr’owych rewolwerowców świata marketingu i jesteś gotów wybierać spośród najlepszych? Pora zastanowić się nad tym, która ścieżka będzie dla Ciebie najlepsza – kurs, szkolenie, a może konsultacje z marketingu? Przekazanie wodzy komuś z zewnątrz, czyli popularny outsourcing?
Idziemy na kurs marketingu, czyli gdzie szukać, by nie zbłądzić
Wszyscy wiemy, że „za darmo” to najlepsza cena. Dlatego, jeśli dopiero raczkujesz w marketingu, nie ma nic złego rozpoczęciu swojej przygody przez jeden z bezpłatnych kursów lub poradników. Co więcej, niektóre z nich oferują dodatkowe profity. Na przykład ten od Google’a.
Co zyskujesz, poza elementarną wiedzą? Certyfikat, sygnowany przez technologicznego giganta. Wielu specjalistów już takie posiada w dzisiejszych czasach, więc dlaczego by do nich nie dołączyć?
Oczywiście, są to zaledwie podstawy. Ale jeśli szukasz słowniczka pojęć marketingowych, zasad rządzących tą dziedziną, przedstawionych w przystępnej formie, a przy tym masz w zanadrzu 20–40 godzin wolnego czasu – łap okazję, jak chytra baba z Radomia!
Dużym plusem takiego kursu jest to, że nie musisz dostosowywać się do grupy lub prowadzącego. Wszystkie materiały masz dostępne od ręki i to Ty wybierasz, kiedy do nich zajrzysz. Możesz poświęcić na marketing kwadrans przed obiadem albo wolne popołudnie. Wybór należy do Ciebie.
Przekrój tematyczny też jest dość szeroki. Z Google poznasz tajniki reklam w mediach społecznościowych, dowiesz się, jak pozycjonować swoją markę w ich wyszukiwarce i jak działa ten cały marketing internetowy. Każdy kurs oznaczony jest odpowiednim poziomem trudności – wybierz ten, który odpowiada Twojej aktualnej wiedzy i potrzebom.
To zaleta dzisiejszych kursów online – robisz wszystko, kiedy i gdzie chcesz, bazując na materiałach podesłanych przez organizatora. Jeśli jednak myślisz, że przydałyby Ci się dodatkowe godziny pracy z prowadzącym, a podczas kursu pojawiają się pytania, na które nie możesz znaleźć odpowiedzi – to oznacza, że czas na szkolenie.
Szlifowanie umiejętności, czyli szkolenie z marketingu
Jeśli znasz podstawy i chcesz wdrożyć się w bardziej zaawansowane tematy marketingowe, szkolenie to właściwa droga. Po co siedzieć nad materiałem i zakuwać, kiedy możesz pogadać z praktykiem?
Jakie są plusy szkolenia? Jeśli jesteś aktywny, możesz z niego wynieść znacznie więcej, niż Ci się wydaje. W Twojej głowie zrodzić się mogą precyzyjne pytania, a odpowiedź na nie będzie bezcenna, bo dostosowana do Twojego biznesu.
A co dalej, po szkoleniu z marketingu? Wciąż boisz się wylecieć z gniazda na szerokie wody kejpijajów, emerarów i innych magicznych skrótów? Spoko, wystarczy wybrać numer i zadzwonić po pomoc.
Jazda z kółkami pomocniczymi – konsultacje marketingowe
Certyfikaty zdobyte, szkolenia odbyte, czujesz pompę, teraz już wiesz, że na rynku tanio skóry nie sprzedasz. Wiesz, ile warte są Twoje produkty lub usługi i gdzie szukać klienta, który nie tylko wpadnie zobaczyć, co na stronie słychać, ale przejdzie przez cały lejek sprzedażowy.
Wtedy ktoś podpowiada, że są takie i takie trendy, rzuca hasłami, które równie dobrze mogłyby być w języku Suahili, a wszystko to kończy stwierdzeniem „i to podniesie Twoją sprzedaż!”. Co teraz?
Nie chcesz tworzyć etatu dla marketingowca, ponieważ większość spraw ogarniasz samodzielnie i według ostatniego raportu nie przyniesie Ci to żadnych oszczędności. Może pół etatu? Szukać kogoś, kto wesprze Cię z doskoku?
Bez paniki, możesz znać się na marketingu, ale wciąż potrzebować wsparcia eksperta. Nie bez powodu większość z nich specjalizuje się w konkretnej gałęzi. Jeśli ogarniasz Adsy, ale kuleje u Ciebie SEO – zadzwoń do seowca. A może masz problem z tworzeniem CTA lub całych landing page’y? Skontaktuj się z kimś, kto pomoże Ci w tej sprawie.
Zanim jednak pogadasz o kasie, zastanów się, jakie są Twoje potrzeby. Czy wykupienie miesięcznego utrzymania w formie kilkunastu godzin konsultacji będzie optymalne? Czy potrzebujesz wsparcia przy jednym projekcie, więc lepiej umówić się na rozliczenie godzin na bieżąco?
Określ jasno granice tematyczne, aby nie tracić czasu na zbędne dywagacje. Masz ustalone cele, które chcesz osiągnąć, wiesz, za co płacisz i cel jest mierzalny? Konsultacje jako telefon do przyjaciela, ale z opłatą jak za sekstelefon, to marny układ. Nie trać Waszego czasu ani kasy na rozmowę o niczym.
Przykład: potrzebujesz wsparcia przy stronie internetowej. Klienci po prostu nie przechodzą przez lejek, konwersja jest niska. Zaznacz, że inne kanały – takie jak social media – nie interesują Cię. Chcesz optymalizacji tego, co znajduje się na Twojej WWW. Wtedy nie stracisz cennych godzin na rozmowy o adsach.
Nie zamykaj się jednak. Jeśli specjalista od marketingu podczas konsultacji zacznie temat, zaproponuj zajęcie się nim jako nowym projektem, gdy skończycie to, co macie na tapecie obecnie.
To się opłaca – outsourcing marketingu
Jeśli przewinąłeś artykuł do tego punktu, to mamy dla Ciebie dobrą i złą wiadomość.
Zła jest taka, że nie masz czasu na marketing. Godzina czy dwie nie wystarczą. Od razu Rzymu nie zbudowano, a przecież jego założyciele nie musieli nawet ogarniać lejków sprzedażowych i ecommerce’u!
Dobra wiadomość – są ludzie, którzy zrobią to za Ciebie, od podstaw. Najpierw wdrożenie, briefing, a potem już tylko praca nad formą współpracy i kierunkiem, który przyniesie Ci największe zyski.
Brzmi zbyt prosto? Ale takie właśnie jest. Łatwe.
Wykonaj szybką kalkulację. Godziny kursów, szkoleń, działania metodą prób i błędów. Ile czasu nad tym spędzisz? Ile warta jest jedna godzina Twojej pracy?
Odezwij się do nas i porównajmy Twoje obliczenia z naszą wyceną.